wtorek, 24 czerwca 2014

O tym, co przychodzi niespodziewanie

Nie zdałam roku. Będę miała kosmisa z matematyki. Zeszły rok też zawaliłam, więc w moim przypadku, to jak skok z przepaści z parasolem zamiast spadochronu. Niby szaleństwo, ale paru idiotom się już udało.

 Parę dni temu, gdy szłam do szkoły, ogarnęło mnie uczucie, jakiego już nie pamiętałam. Słońce ogrzewało moją twarz, wiatr mierzwił włosy, a ja paliłam swoje ulubione papierosy i słuchałam świetnej piosenki. Było idealnie! Nie potrzebowałam niczego więcej. Wiedziałam już, że nie zdam, ale byłam szczęśliwa.
Wyciągnęłam wnioski, bez standardowego dołowania się. Who cares? Przygnębienie tylko pogorszy sprawę. Serio przestań zamartwiać się wszystkim. Co ma być, to będzie. Daj z siebie wszystko i bierz z życia  garściami. I NIGDY NICZEGO NIE ŻAŁUJ.
Myślisz, że to trudne myśleć pozytywnie? Tak, to bywa trudne. Pamiętam jeszcze dni, w które miałam ochotę dosłownie przygryźć sobie żyły. Być może takie dni jeszcze nadejdą, ale pamiętam ile pracy włożyłam w udoskonalanie siebie i będę pamiętała, o tym jak się czuję teraz.
Jestem szczęśliwa i nareszcie czuję, że żyję :)


https://www.youtube.com/watch?v=Zcf9Wu3sy3s miłego dnia :)

niedziela, 19 stycznia 2014

List o podróży

Jestem silna, mądra, uczuciowa. Niecierpliwa, złośliwa, wybuchowa. Trochę niestabilna i bardzo empatyczna. Jestem wszystkim tym, po trochu. Mam ciężki charakter, ale w pełni akceptuję siebie. Jestem swoją przyjaciółką, nie wrogiem.

Jeśli jestem zła, krzyczę i dużo klnę. Trzaskam drzwiami i wychodzę. Pozwalam emocjom znaleźć ujście, oczyszczam się i wracam. Naprawiam co popsułam, lub mówię drugiej osobie czego oczekuję, a na co nie będę się godzić. Nie potrafiłabym robić czegoś wbrew sobie.

Jeśli jestem szczęśliwa, cała promienieję. Dzielę się pozytywnymi emocjami z ludźmi, bo szczęście to jedyna rzecz, której przybywa, gdy się ją dzieli.










Świat jest pełen sprzeczności, tak jak ja. Jest na nim dużo miłości i wiele bólu. Ja jestem jego częścią, a on jest częścią mnie. Nie mogę zmienić całego świata, ale mogę sprawić, że chociaż mała jego część, na którą mam wpływ, będzie odrobinę lepsza. Mogę pracować nad sobą.

Inni są tylko ludźmi, którzy marzą i czują tak samo jak ja. I tak samo jak ja mają słabości. Staram się więc, nie oczekiwać zbyt wiele, uczę się dawać, wspierać. Doceniam małe gesty i szczerość. Każdy jest na swój cudowny sposób inny. Dzielę się moją miłością, z tymi których kocham, a tych którzy mnie skrzywdzili, po prostu zostawiam za sobą. Wybaczam. Już nie szukam zemsty, nienawiść, niszczy tylko nas samych.


Moja przyszłość w dużej mierze zależy ode mnie. Od tego jak bardzo będę się starać i czy wytrwam. Moja przyszłość zależy też od innych. Szczególnie od ludzi dla mnie ważnych. Od tego czy będą mnie wspierać. Czy nie zwątpią we mnie, gdy ja sama nie będę już w siebie wierzyć.

W przyszłości, chcę się doskonalić, być odrobinę bliżej harmonii. Mieć więcej cierpliwości dla osób, które kocham. Chcę też, aby te osoby ciągle były przy mnie. Jeśli ja będę się starać, a oni będą przy mnie, tak jak ja chcę być przy nich, to będę miała wszystko, czego potrzebuję

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Idealna śmierć

       Wyobrażam sobie, że siedzę w jednej z tych eleganckich restauracji, w których na starych filmach, jadają ludzie z k(l)asą. Jest ciepły pogodny dzień. Kiedy na chwilę odwracam wzrok od mężczyzny, z którym przyszłam, widzę białe baranki na niebie i przez chwilę czuję, że ta chwila jest idealna.
       Mam mocno przydymione oczy i cudownie wygniecione włosy, jakbym dopiero wszyła z łózka. W minimalistycznej, ale eleganckiej białej sukience. Palę papierosa i piję lekkie, różowe wino. Jestem prawdziwą femme fatale.



Nagle powietrze przeszywa świst. Pocisk rozbija szybę, a następnie z ogromną siłą wbija się w moją klatkę piersiową. Siła uderzenia zrzuca mnie z krzesła i upadam na plecy.
Ciemna plama krwi rozlewa się po białej sukience, jak farba po płótnie. Wciąż dymiący się papieros leży gdzieś obok mnie. Po powierzchni wina rozchodzą się kręgi, bo pocisk przeleciał tuż nad kieliszkiem. Leże z lekko uchylonymi ustami, patrząc w sufit. Przez chwile nic się nie dzieje. Zapada cisza. Potem ludzie zaczynają krzyczeć, ale ja ich prawie nie słyszę. Czuję się jakbym znajdowała się pod wodą. Kiedy byłam mała czułam się spokojna i bezpieczna, chowając się pod powierzchnią, z dala od hałasu i własnych myśli.
Teraz jest tak samo. Nie czuję bólu. Jestem spokojna. Wszystko jakby jest na niby.


piątek, 10 stycznia 2014

Najlepsze zdarza się bez zapowiedzi :)

Wspaniale jest mieć kogoś wyjątkowego, kto sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Kogoś dla kogo zawsze będziemy się starać, nawet gdy my sami nie widzimy sensu. Chłopaka, przyjaciółkę, mamę...
Lub, tak jak ja, siostrę (a nawet dwie!), kogoś kto nauczy nas, z każdego niepowodzenia wyciągnąć wnioski, uczyć się z nich.
Bólu nie da się uniknąć, ale można sprawić, by czynił nas mocniejszymi, wytrwalszymi. Pamiętać o dobrych chwilach, nawet tych, które wiążą się z osobami, które nas zraniły. Nauczyły mnie patrzeć w przyszłość, ryzykować, by nie stać w miejscu. Podnoszą mnie po porażkach, cieszą się z sukcesów, wspierają mnie, sprawiają, iż czuję, że wszystko dopiero przede mną. Nigdy nie wątpią.
Zaczęłam na nowo próbować, wysoko stawiać poprzeczkę. Bo wszystko jest łatwiejsze, gdy mamy, kogoś takiego, kogoś na kogo zawsze możemy liczyć, kto jest przebłyskiem słońca, nawet w najpochmurniejsze dni.

http://www.youtube.com/watch?v=i3SfFTMaLZ8